sobota, 16 stycznia 2010

Sen przyszedł późno...

Dzień spędzony z daleka od komputera. Sobotnie rozmowy przy herbacie.
Mały wypad na miasto. Spokojnie, bez pośpiechu i nerwów. We własnym
naturalnym tempie.
Nocne zapisiki, kiedyś pióro i papier. Dziś elektronika i internet.
Dokładnie, atrament do mojego starego parkera kupuje już drugi
miesiąc. Tęsknię czasem za dźwiękiem stalówki skrobiącej papier.
Proszę niech mi ktoś przypomni w poniedziałek.
Wpis trochę bez składu i sensu.
Dobranoc

2 komentarze:

  1. ja jakiś czas temu też miałam wizję,
    że wrócę znowu do pióra,
    nawet mam jakieś takie wielkopańskie inoxcroma i watermana, ale to już nie to samo.

    aż zaskakujące jest chwilami to, jak bardzo odeszliśmy od takich prostych rzeczy.

    cały czas sobie myślę, że kiedyś przyjadę do Ł. specjalnie na pączki wiedeńskie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja caly czas mam nadzieje ze uda i sie wrocic do tradycyjnych notatek...
    Zloty parker czeka, pelikan gdzies zaginal w pomrokach dziejow.

    Zapraszamy, zapraszamy Sz. by sie zdziwil :P

    OdpowiedzUsuń